A może
Autor: Artelis - Artykuły Specjalne
A może kwiatek do góry korzeniami? Albo huśtawka? - Nowe podejście do przestrzeni biurowej
Odwieczne pytanie czy lepiej być samodzielnym freelancerem czy pracownikiem biura zostało w dużej mierze rozwiązane, gdyż w wielu miastach w Europie i na świecie jest możliwość, aby zadać sobie to pytanie w sposób bardziej fundamentalny niż tradycyjne ”czy lepiej siedzieć w kącie w domu, jako freelancer, czy tkwić w jakimś nijakim biurze”. Każdy, kto pracował w biurze zna biurowe minusy, każdy wolny strzelec wie, że praca w domu to niekoniecznie raj, ale że często wiąże się z tym dziecko domagające się uwagi, sąsiad z głośną muzyką, czy inny z wiertarką udarową, albo własna pralka kotłująca pościel.
I nawet, jeśli pracujemy w domu, gdzie zwykle panuje błoga cisza to, no właśnie, czegoś brakuje. Freelancer, choć nie musi prosić o urlop to często nigdy tak do końca nie „wraca z pracy” i nigdy tak do końca nie „wychodzi z domu” – praca i dom łączą się zlewają w jedno. Brakuje też kontaktu z innymi ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Nie musi to być zaraz wspólne wyjście na obiad, wystarczy zwyczajna przypadkowa rozmowa w czasie przerwy na kawę.
Wielu osobom brakuje swoistego porządku, że jednak rano chciałoby się wyjść i pójść do pracy, a potem wrócić do domu i się zregenerować, aby następnego dnia znowu pracować z twórczą energią i entuzjazmem. Bo praca w biurze, poza domem, pozwala także na ufizycznienie przestrzeni mentalnej, która jest przeznaczona na pracę oraz tej przeznaczonej na dom i rodzinę.
W obecnej erze Internetu praca zdalna jest coraz częstszą formą zarabiania na życie, gdyż dzięki Internetowi coraz więcej umiejętności nadaje się do takiej formy pracy. Z drugiej strony dostrzega się, że praca w biurze powinna się odbywać w atmosferze wspierającej produktywność i kreatywność, zatem te dwa różne rozwiązania: freelancer i pracownik zaczynają się w wielu kwestiach nakładać i często znajdują połączenie w formie startupów, które w swojej początkowej fazie są czymś „pomiędzy”, a u których jest potrzeba, a wręcz konieczność, posiadania przestrzeni biurowej.
Te zmiany i potrzeby biznesu zostały zauważone i są wdrażane w formie kreatywnych rozwiązań biznesowych. Jednym z nich są firmy wynajmujące przestrzeń biurową w systemie „co-working”. I nie jest to bynajmniej kwestia ustawienia kilku rzędów biurek bez wyrazu na wspólnej sali. Oferta wspólnej przestrzeni biurowej jest skierowana z natury rzeczy do osób nietuzinkowych, kreatywnych, niezależnych, a w wielu przypadkach towarzysząca infrastruktura jest nastawiona na konkretną branżę. Dlatego np. w Wielkiej Brytanii, gdzie kładzie się szczególny nacisk na rozwijanie biznesu, i gdzie mikro biznes (0-9 pracowników) stanowi 95% liczby przedsiębiorstw, przestrzenie „co-work” (stanowiące w tym kraju ok. 30% wszystkich europejskich placówek tego typu) to niebanalnie zaprojektowane biura z bogatą infrastrukturą, odpowiadającą potrzebom biznesowym, a zatem doskonałe rozwiązanie dla dla osób samozatrudnionych i startupów.
I tak na przykład Fruitworks w Canterbury to przekształcony i odrestaurowany magazyn wiktoriański, gdzie osoby korzystające z biura mają do dyspozycji nie tylko ciekawie zaprojektowane wnętrze i miejsca do pracy, ale i miejsce na wypoczynek i relaks z lodówką pełną piwa, bilardem i 1000-calowym ekranem, na którym można oglądać filmy lub grać w gry komputerowe. Oczywiście przede wszystkim chodzi tu o pracę i rozwój zawodowy, dlatego Fruitworks oprócz biurek i nielimitowanej kawy i herbaty oferuje także różnorodny program warsztatów i seminariów. Całość tworzy swojego rodzaju ekosystem mający na celu ułatwienie rozwoju i zmotywowanie do pracy.
Podczas gdy Fruitworks jest nastawiony głównie na osoby z branży IT, DoES w Liverpoolu tworzy społeczność artystów, inżynierów, projektantów, dając im do dyspozycji prawdziwie rozwinięte środowisko do pracy twórczej. W DoES można skorzystać nie tylko z prozaicznego biurka czy przyziemnej funkcji kuchni. Osoby korzystające z DoES mają do dyspozycji w pełni wyposażoną pracownię z drukarkami 3D, wycinarką laserową czy obrabiarką CNC.
Skoro tak wygląda nowoczesne podejście do kwestii przestrzeni biurowej freelancerów i startupów, czy co-working wyprzedził firmy mające swoje własne biura? Niekoniecznie.
Pracownicy powstałej w 2012 roku firmy TransferGo zajmujące się płatnościami zagranicznymi, niedawno wprowadzili się do swoich nowych pomieszczeń w Wilnie. I od razu widać, że tej firmie zależy na myśleniu niekonwencjonalnym. Kuchnia oczywiście jest, rośliny doniczkowe są, tyle że są zawieszone do góry nogami, a raczej korzonkami, a przy barze są ustawione stołki, które wyglądają jak korki od szampana. Na tym nie koniec. Przy barze jest usytuowana duża pufa typu bean-bag , a obok wisi... huśtawka, na której można kontemplować wahania kursów walut. Dalej stoją są dwie wygodne kanapy, a z boku kusi każdego introwertyka przytulna wnęka. W pokoju do pracy są oczywiście wygodne fotele i biurka, oraz komputery, ale uwagę przyciąga ściana, która jest czarną tablicą do pisania i rysowania. Aż się chce podejść i coś dorysować od siebie. Całość projektu mimo niekonwencjonalnych elementów nie wprowadza niepokoju do wnętrz, a wręcz odwrotnie - nakłania do skupienia i pracy.
Mając takie zaplecze, można się skupić na tym, co faktyczne chcemy robić i jak kształtować swoją przyszłość zawodową skupiając się na treści, bo forma - czy to jako freelancer czy jako pracownik – staje się mniej ważna.
Praktyczna i dobra wiedza w sieci - Artelis.pl
Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.